PRZEŁAMANIE!
W ostatnią niedzielę w ramach 14. Kolejki C-klasy nasz zespół podejmował drużynę LKS-u Hłudno. Spotkanie zakończyło się wynikiem 3-0 na korzyść zawodników jaćmierskiej Jutrzenki!
Celem na ten mecz była tylko i wyłącznie wygrana. Trener Kotowski postanowił zagrać bardzo ofensywnie cały czas nękając przeciwników wysokim pressingiem. Jak widać taka mentalność była „strzałem w dziesiątkę”. Od początku spotkania atakujemy skrzydłami. Już w 3. minucie pełniący rolę kapitana w tym meczu (pod nieobecność Kobylaka), Dawid Pisula posyła górną piłkę w stronę bramki. Mogłoby się wydawać, że piłka stracona i Hłudno rozpocznie kontratak. Jednak nic z tych rzeczy! Bramkarz przyjezdnych popełnia fatalny błąd i mija się z futbolówką, którą do pustej bramki dobija aktywny w tym meczu Kamil Konieczny. 1-0! Po zdobytej bramce nie odpuszczamy i dalej staramy się stwarzać sytuacje bramkowe. W 17. minucie jeden z naszych zawodników zostaje faulowany w polu karnym i sędzia sięga po gwizdek. Do rzutu karnego podchodzi Andrzej Kotowski, który pewnie uderza w środek bramki. Niespełna 5. minut później bramkę na 3-0 zdobywa D. Pisula strzałem z rzutu wolnego. Przeciwnicy oszołomieni sytuacją na boisku starają się jak najszybciej zdobyć bramkę kontaktową jednak nasza defensywa nie daje się pokonać. Wynik do przerwy nie ulega zmianie i schodzimy do szatni z pewnym 3-bramkowym prowadzeniem. Wiedzieliśmy, że Hłudno na pewno nie odpuści i za wszelką cenę będą chcieli doprowadzić do zmniejszenia przewagi naszego zespołu. Druga połowa to przewaga przyjezdnych, którzy nie mieli nic do stracenia i chcieli gonić wynik. Stworzyli sobie kilka dogodnych sytuacji do zdobycia bramki, jednak na nasze szczęście żadna z nich nie skończyła się golem. Wynik do końca spotkania nie uległ już zmianie i w końcu po fatalnej serii czterech przegranych z rzędu zdobywamy 3 punkty!
Cieszy przełamanie i upragniona wygrana, jednak teraz nie można odpuścić i trzeba koncentrować się na najbliższym meczu, w którym naszym przeciwnikiem będzie Górnik Grabownica Starzeńska.
Komentarze