PEŁNA KONTROLA
W meczu rozegranym 27.09.2015 r. na stadionie w Głębokim, JKS Jutrzenka Jaćmierz pokonała miejscowy LKS 1-3.
Przed pierwszym gwizdkiem wszyscy w naszym obozie zdawali sobie sprawę z tego, że jest to mecz o coś więcej niż kolejne 3 punkty, był to mecz o to czy włączymy się do walki o najwyższe lokaty, czy do końca sezonu będziemy grali już tylko o przysłowiową pietruszkę. Na szczęście wszystko zakończyło się zgodnie z planem i wyjechaliśmy z Głębokiego z tarczą.
Tym razem od pierwszej minuty widać było pełną koncentrację w naszym zespole, nie daliśmy się zepchnąć do rozpaczliwej defensywy, nie było wykopywania piłki byle dalej od własnej bramki. Co nie znaczy, że zespół gospodarzy nie podjął walki, wręcz przeciwnie.Wpoczątkowej fazie spotkania również oni zagrozili naszej bramce, jednak dobrze dysponowany Klimkowicz pewnie bronił kolejne strzały z dystansu, popisując się przy tym świetną paradą po jednym z uderzeń. Z każdą kolejną minutą coraz bardziej przeważamy na placu gry, zaczynają pojawiać się dogodne sytuację do otworzenia wyniku.Jedną z nich na bramkę zamienia niezawodny Marcin Rak, piłkę za obronę z okolic środka boiska zagrywa Suwała, Marcin na pełnej szybkości wbiega w pole karne i spokojnym strzałem posyła piłkę nad wychodzącym bramkarzem gospodarzy. Nie spoczywamy na laurach i szybko chcemy podwyższyć prowadzenie, w jednej akcji najpierw Podkluski uderza kapitalnie po długim rogu, niestety piłka ląduje na poprzeczce, Rak dobija jednak pierwszy strzał bronią zawodnicy Głębokiego, a kolejna dobitka trafia w słupek. Swoją okazje miał także grający na skrzydle Dawid Pisula, po prostopadłej piłce ze środka boiska,dobrze zbiegł ze skrzydła w pole karne, ale nie poradził sobie z bramkarzem LKS-u w sytuacji sam na sam. Kolejna akcja Jutrzenki, rzut wolny z narożnika boiska wykonują nasi zawodnicy, piłkę do przodu wybijają gospodarze, nasi obrońcy przejmują ją w kole środkowym i zagrywają do ustawionego na skrzydle Raka, ten bez zastanowienia posyła ją w pole karne, tam twardą walkę z obrońcą wygrywa Tarkowski i piłka po jego strzale ląduje w siatce. Zawodnicy JKS-u czują wiatr w żaglach i chcą rozwiać wszelkie wątpliwości jeszcze przed przerwą, dążąc do zdobycia trzeciej bramki, świetną okazję ku temu miał Stączek jednak nie trafił w światło bramk, szansę na drugą bramkę miał też Rak i podobnie jak w przypadku Pawła, piłka po jego strzale przelatuję obok bramki. W pierwszej połowie drużyna Głębokiego zagrażała nam jedynie strzałami z poza naszego pola karnego, większość ich ataków była przerywana przez naszych obrońców w okolicach 25-30 metrów od naszej bramki. Dodatkowo gospodarze byli bardzo hojnie obdarowywani przez sędziego rzutami wolnymi przy niemal każdym krzyku z ich strony, natomiast w przypadku gdy zawodnik gospodarzy przez pięć metrów ciągnie naszego zawodnika za spodenki i doprowadza do jego upadku sędzia nagle tracił wzrok albo brakowało mu sił żeby dmuchnąć w gwizdek. Pomimo liczebnej przewagi gospodarzy (13-11, jeden sędzia był bezstronny), schodzimy na przerwę z dwubramkowym prowadzeniem, choć mogło być jak w meczu sparingowym 0-6.
Na drugą połowę w miejsce Dawida Pisuli wchodzi Rafał Malik w dość nietypowej dla siebie roli skrzydłowego. Podobnie jak pierwszą część spotkania tak i drugą rozpoczynamy spokojnie bez chaosu w grze, staramy się wyprowadzać akcje ofensywne, chcąc dobić rywala. Jednak mecz stał się bardziej wyrównany, głównie z powodu zwiększonej agresywności w grze gospodarzy, co oczywiste w tym meczu nie ma to przełożenia na liczbę fauli dla naszego zespołu ponieważ sędzia główny równie dobrze mógłby w tym meczu biegać w koszulce LKS Głębokie. Na szczęście stronniczość sędziego nie miała wpływu na wynik rywalizacji, po kolejnej składnej akcji JKS podwyższa prowadzenie, uczynił to pewnym strzałem po długim rogu Paweł Stączek. Nasz zespół nie zwalnia tempa chcąc odnieść jeszcze wyższe zwycięstwo, swoją szansę na przełamanie strzeleckiej niemocy miał Rafał Malik, niestety jego uderzenie w kierunku dalszego słupka mija bramkę. Po wejściu na boisko Ostrowskiego,Rafał zostaje przesunięty na szpicę, od razu dało się zauważyć poprawę w jego grze, w porównaniu do tego co prezentował na skrzydle.W ciągu ostatnich 20 minut Głębokie rzuciło się do odrabiania strat, wprowadziło kilku świeżych zawodników mając nadzieję, że zmienią oni sytuację na murawie. Wysiłki gospodarzy przełożyły się na kilka sytuacji pod naszą bramką, jednak żadna z nich nie była stuprocentowa. LKS- owi udało się zdobyć honorową bramkę po strzale w samo okienku z około 20 metrów,na 10 minut przed końcem. Ostatnie minuty to rozpaczliwe ataki Głębokiego i kilka kontrataków naszego zespołu, jednak aż do zakończenia doliczonych przez sędziego pięciu dodatkowych minut wynik nie uległ zmianie.
Do ostatniego spotkania z Niebockiem nie komentowałem pracy arbitrów, ale ich postawa w ostatnich dwóch spotkaniach tego wymaga. Szkoda tylko, że nie ze względu na wysoki poziom prowadzenia spotkań, a raczej za niezrozumiałe, nieporadne i bezsensowne postępowanie. We wczorajszym meczu dwóch z trójki arbitrów ewidentnie starało się wspomagać naszego przeciwnika, odgwizdując kuriozalne faule, wręczając nam żółtą kartkę za niegroźny faul, brakowało tylko karnego dla gospodarzy. Panuje powszechne przekonanie, że na tym poziomie rozgrywek to kibice są ludźmi bez kultury i potrafią się chamsko i bezczelnie odnosić w stosunku do sędziów, Jednak jeden z arbitrów liniowych spotkania z Głębokim zgodnie z duchem czasów postanowił sobie, gdzieś głęboko w swoim umyśle, że należy walczyć ze stereotypami. Nie tylko ze stereotypem chamskiego kibica, ale również z tym, że sędzia piłkarski ma być kulturalny i opanowany, w myśl sobie tylko znanej logiki postępowania postanowił pod koniec spotkania zaprezentować swój wysoki poziom kultury, pokazując w kierunku naszych kibiców obraźliwe i prowokacyjne gesty. Może liczył na to, że któryś z naszych kibiców się skusi i ręcznie nauczy go kultury, dzięki czemu zespół gospodarzy mógłby otrzymać walkowera na swoją korzyść, kto wie. Myślę, że raczej prędzej niż później ktoś się pozna na tym wysokiej klasy specjaliście i wyśle go tam gdzie jego miejsce czyli pod budkę z piwem.
Dość o sędziach wróćmy do sportu. Myślę, że kibice Jutrzenki jak i trener mogą być zadowoleni z postawy zespołu, który przez większość spotkania dzielił i rządził na murawie. Kolejne spotkanie w którym tworzymy masę sytuacji pod bramką przeciwnika i co ważniejsze strzelamy kilka bramek. Co do defensywy, zaprezentowaliśmy się pewnie, nie pozwalając przeciwnikowi na dojście do sytuacji stuprocentowych, dlatego tym bardziej szkoda straconej bramki, szansa na zachowanie czystego konta pojawi się już w najbliższą niedziele w meczu ze Zrywem Dydnia.Do meczu przystąpiliśmy bez pauzującego za czerwoną kartkę Kamila Malika i szczerze mówiąc sam zastanawiałem się jak będziemy wyglądali w grze ofensywnej bez zawodnika który w ostatnich spotkaniach napędzał naszą grę do przodu. Jednak już po kilku akcjach było widać, że nasi zawodnicy są na tyle dobrze dysponowani, że brak Kamila nie powinien wpłynąć na wynik końcowy. Jeżeli chodzi o gospodarzy to powinni oni dziękować naszym zawodnikom za to, że nie wykorzystywali większości sytuacji bo skończyłoby się jak na przedsezonowym sparingu, a tak to otrzymali jedynie najniższy wymiar kary.
Komentarze