NIE TAKI BESKID STRASZNY !!!
W ostatnim meczu rundy jesiennej Jutrzenka Jaćmierz pokonała na wyjeździe lidera rozgrywek, zespół Beskidu Posady Górnej, 0-3.
Gospodarze w dotychczasowych 9 meczach zgromadzili komplet punktów, nasz zespół uzbierał w tym czasie 16 oczek. Tak więc przed pierwszym gwizdkiem faworyt mógł być tylko jeden, chociaż w naszym zespole panowało przekonanie, że jesteśmy w stanie zatrzymać Beskid. Trener Bury już kilka tygodni temu stwierdził, że jeżeli Beskid przegra to dopiero w ostatniej kolejce w meczu z nami.
Spotkanie rozgrywane było przy silnym wietrze, co w pierwszej połowie, grając z wiatrem, starali się wykorzystać gospodarze. Zawodnicy Posadykontrolowali grę, zmuszając naszych zawodników do gry z kontrataku, a momentami nawet do chaotycznego wybijania piłki. Taka gra nie sprzyjała naszej drużynie, ponieważ wybijaną spod własnego pola karnego piłka była zatrzymywana przez wiatr bardzo szybko, co ułatwiało gospodarzom zamknięcie nas na własnej połowie. Pomimo wizualnej przewagi gracze Beskidu nie potrafią poważnie zagrozić naszej bramce.Pierwszy groźny strzał miał miejsce w 30 minucie, właściwie nie był to strzał, a dośrodkowanie z rzutu rożnego które pod wpływem siły wiatru mogło zaskoczyć naszego bramkarza. Na szczęście stojący w bramce Łukasz Rak zachował czujność i przeniósł piłkę nad poprzeczką. Po raz kolejny w narożniku boiska piłkę ustawił zawodnik gospodarzy, tym razem udanie dośrodkowuje, do piłki doskakuje gracz Beskidu i uderza futbolówkę w kierunku dalszego słupka. Piłkę wzrokiem odprowadził bramkarz Jutrzenki i ta wpadłaby do siatki, ale w odpowiednim miejscu i czasie znalazł się Marcin Rak i wybił piłkę z linii bramkowej. Gracze JKS-u odpowiedzieli kilkoma kontrami, jednak żadnej z nich nie udało zamienić się na bramkę. Pierwsza połowa kończy się bezbramkowym remisem i ciężko było przewidzieć co może się wydarzyć w drugich 45 minutach gry.
W przerwie kilku naszych zawodników intensywnie się rozgrzewało, ale na drugą połowę wychodzimy bez zmian w składzie. Na trybunach wśród widzów z Jaćmierza słychać głosy, że powinniśmy być zadowoleni jeżeli uda się utrzymać wynik do końca spotkania.
Po gwizdku rozpoczynającym drugą część meczuodrazu widać, że zawodnicy naszego zespołu nie mają zamiaru grać na remis. Ostro ruszamy do przodu ustawiając wysoki pressing na połowie Beskidu. Tym razem to my gramy z wiatrem, więc nasi zawodnicy kilkukrotnie próbują zaskoczyć bramkarza gospodarzy strzałami z dystansu, jednak nie przynosi to rezultatu. Gra wygląda zupełnie inaczej niż w pierwszej połowie, teraz to gospodarze są zamknięci na swojej połowie i starają się nas zaskoczyć z kontry. W 52 minucie przeprowadzamy najlepszą jak do tej pory akcję ofensywną. Rozpoczynamy atak na własnej połowie, piłka trafia do grającego na rozegraniu Klepacza, który obraca się w kierunku bramki gospodarzy i zagrywa prostopadłą piłkę do Kamila Malika. Niestety nasz skrzydłowy źle przyjmuję piłkę i nie udaje mu się oddać strzału, który mógłby zagrozić bramce. Gracze Beskidu odpowiadają ładną akcją prawym skrzydłem, po której pada strzał głową, był on jednak zbyt lekki by zaskoczyć Raka. Chwilę później obrońcy gospodarzy posyłają długą piłkę w nasze pole karne, z futbolówką mija się nasz bramkarz, dobiega do niej natomiast gracz Beskidu i z końcowej linii podaje wzdłuż naszej bramki. Na nasze szczęście nie było nikogo kto mógłby oddać strzał do naszej bramki, była to ostatnia akcja Posady Górnej warta odnotowania.Już przed 60 minutą gry trener Bury rozpoczyna przeprowadzać zmiany. Widząc, że to my mamy inicjatywę decyduję się na wzmocnienie naszej siły ofensywnej, z boiska schodzi Rafał Kobylak grający jako defensywny pomocnik, a pojawia się na nim Paweł Stączek, który ma więcej do zaoferowania w ataku. Mija kilka minut podczas których żadna z ekip nie stworzyła zagrożenia pod bramką rywali i w Jutrzence następuje kolejna zmiana,plac gry opuszcza Kamil Malik, a melduje się na nim młody Tomasz Ostrowski.
Chcąc wykorzystać świeżego zawodnika pozostali gracze Jutrzenki zagrywają sporo piłek na lewe skrzydło, tam dzielnie o każdą piłkę walczy nasz zawodnik, niestety początkowo bezskutecznie.Swoją szansę na zdobycie bramki i otworzenie wyniku miał Tarkowski, jednak po dobrym dośrodkowaniu Raka i wygranej walce z obrońcą w polu karnym, z trudnej pozycji uderza nad poprzeczką. Po chwili w jego miejsce na boisku pojawia się Rafał Malik, mając za zadanie jeszcze bardziej ożywić naszą grę ofensywną. Gołym okiem widać, że wprowadzenie świeżych graczy jeszcze bardziej zwiększa naszą przewagę. Na prowadzenie wychodzimy w 70 minucie gry za sprawą naszego najlepszego strzelca. Przeprowadzamy kolejną akcję lewym skrzydłem, wreszcie walkę z obrońcami wygrywa Ostrowski i dośrodkowuje w pole karne, tam niepilnowany Marcin Rak decyduje się na strzał z pierwszej piłki. Futbolówka po potężnym uderzeniu ląduje pod poprzeczką, bramkarz gospodarzy bez najmniejszych szans na skuteczną interwencję. Kibicom gospodarzy wydajesię, że strata bramki obudzi ich drużynę i w końcu zaczną grać jak na lidera przystało. Nic bardziej mylnego, mija 120 sekund i wynik brzmi już 0-2. Kolejna akcja JKS-u rozpoczęta na własnej połowie boiska, do gryw okolicach koła środkowego pokazuję się R. Malik, po otrzymaniu piłki dobrze się przy niej utrzymuje i zagrywa świetną prostopadłą piłkę między obrońców. Po tym podaniu w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Marcin Rak i po raz drugi umieszcza piłkę w siatce, zdobywając swoją bramkę numer 12w tym sezonie. U zawodników z Posady Górnej widać zaskoczenie, jakby nie potrafili uwierzyć w to co dzieje się na boisku w drugiej części spotkania. Od momentu podwyższenia prowadzenia trochę spuszczamy z tonu i gra się wyrównuje, niestety pojawia się coraz więcej niepotrzebnych i ostrych zagrań z obydwu stron, co oczywiście skutkuje coraz większym zdenerwowaniem zawodników. I to chyba z powodu nerwów nie udaje się nam zakończyć tego spotkania w pełnym składzie. W okolicach 80 minuty gry, zawodnik gospodarzy posyła długą piłkę w kierunku naszego prawego obrońcy, który pewnie wybiją ją głową.Wtym samym czasie jeden z graczy gospodarzy wpada mu pod nogi i sędzia decyduję się na odgwizdanie rzutu wolnego dla Beskidu, po rzekomym przewinieniu Podkulskiego. Niestety Błażej wdaje się w dyskusje z arbitrem, który bez wahania daje mu za to żółtą kartkę, była to już dla niego druga kartka w tym spotkaniu więc musiał opuścić boisko.
Gospodarze grając z przewagą jednego zawodnika rzucili się do odrabiania strat, ale podobnie jak przez większość spotkania nie potrafili poważnie zagrozić naszej bramce. Skupienie się na ataku przyniosło efekt dokładnie odwrotny od zamierzonego i w 89 minucie to my zdobywamy kolejną bramkę po kontrataku. Po odzyskaniu piłki w środku boiska, szybko zagrywamy ją na lewe skrzydło, tam z obrońcami walczą Ostrowski i R.Malik. Ten ostatni po przejęciu piłki zagrywa ją po ziemi w pole karne gdzie niepilnowaniznajdowali się Stączek i D. Pisula. Ostatecznie to Paweł decyduje się na strzał i pewnie pokoju bramkarza. Była to jedna z ostatnich akcji w tym spotkaniu, do końcowego gwizdka wynik nie uległ już zmianie.
Myślę, że każdy obiektywnie oceniający to spotkanie stwierdzi, że tego dnia byliśmy drużyna po prostu lepszą i to w każdym aspekcie gry. Poczynając od obrony, która skutecznie rozbijała praktycznie każdy atak Beskidu i nareszcie zagrała na zero.Ciężko pracowali pomocnicy, którzy w drugiej połowie zupełnie zdominowali rywala w środkowej strefie boiska i stworzyli kilka świetnych akcji ofensywnych. Nasi napastnicy co prawda nie zdołali pokonać bramkarza w tym meczu, jednak trzeba sobie zdać sprawę z tego jak trudno gra się na tej pozycji w C-klasie, kiedy większość obrońców skupia się głównie na walce fizycznej i bardzo ciężko jest znaleźć sobie miejsce do oddania strzału. Do momentu opuszczenia boiska tytaniczną pracę wykonywał Tarkowski, wygrywając większość pojedynków o górne piłki, a zmieniający go R. Malik po raz kolejny pokazał się z dobrej strony w rozegraniu, notując dwie bezpośrednie asysty. Gratulację należą się trenerowi Buremu za trafione zmiany, każdy z wprowadzonych na boisko zawodników wniósł sporo ożywienia w naszej grze. Dzięki trenerskiemu nosowi i świetnej postawie rezerwowych wygraliśmy ten mecz. Warto odnotować, że w tym meczu trener postawił na graczy którzy regularnie trenują w ostatnim czasie, w bramce stanął Łukasz Rak, a na ostatnie minuty wprowadzony został Bartłomiej Rysz. Jest to jasny sygnał którzy myślą, że wystarczy przychodzenie od niedzieli do niedzieli, nic z tego Panowie.Jeżeli chodzi o Beskid to osobiście zdecydowanie więcej oczekiwałem od drużyny lidera, spodziewałem się, że zespół który wygrał 9 kolejnych spotkań zaprezentuje się lepiej. Co prawda w pierwszej połowie zdecydowanie zepchnęli nas do defensywy, ale na większym posiadaniu piłki się skończyło.Beskid w 90 minut oddał może 4 celne strzały na bramkę JKS-u, co na pewno nie powala na kolana. Przed meczem kilkukrotnie spotkałem się z opiniami, że zespół z Posady Górnej nie najlepiej wytrzymuje spotkania kondycyjnie i gorzej prezentuje się w końcowych fragmentach gry, ten mecz chyba to potwierdził.
Komentarze